Content on this page requires a newer version of Adobe Flash Player.

Get Adobe Flash player

Strona główna Artykuły lista artykułów Energia odnawialna - "Zielone" technologie - boom czy bańka?
Energia odnawialna - "Zielone" technologie - boom czy bańka? Poleć ten artykuł znajomemu...
Poniedziałek, 17 Maj 2010 10:05

energiaCzy "zielone" technologie można nazwać rewolucyjnymi? Raczej nie. Są one logicznym następstwem wyczerpywania się zasobów surowców, urbanizacji i zmian klimatu - twierdzi profesor Torsten Henzelmann, partner w monachijskim oddziale Roland Berger Consultant.
Ich celem jest zapewnienie czystego powietrza, wody i energii. Jednak w zmiany, związane z wdrażaniem i upowszechnianiem tych technologii, jest zaangażowany cały przemysł, konkluduje profesor, który analizował te zagadnienia na zlecenie rządu niemieckiego.

Zieloną technologię postrzegamy jako składową sześciu głównych rynków: energetykę przyjazną środowisku i magazynowanie energii, modernizację energetyki, efektywniejsze korzystanie z surowców, recykling, zrównoważoną gospodarkę wodą oraz zrównoważony transport. Ich łączna globalna wartość szacowana jest na 1400 mld euro. Nie jest to cała wartość, ponieważ nie można wykluczyć, że np. firmy handlowe lub banki także oferują "zielone" produkty lub usługi.
Wniosek z tego płynie też taki, że przez zieloną technologię nie rozumie się - jak niektórzy chcą to sobie przypisać lub jak niektórzy to kojarzą - siłownie wiatrowe i panele słoneczne. Wartość energetyki odnawialnej szacowana jest "tylko" ma 90 mld euro. Urządzenia i technologia elektroniczna, używana do oszczędzania energii, pompy czy systemy kontroli - są znacznie bardziej ważne i cenne. W zmiany i stosowanie nowej technologii zaangażowany jest więc cały przemysł, a także wiele innych sektorów gospodarki.

Na pytanie, czy popyt na zielone technologie nie jest sztucznie nadmuchiwany, ponieważ z jednej strony rządy je dotują, a z drugiej wprowadzają różne ograniczenia, typu zakaz używania żarówek żarowych dużych mocy - profesor odpowiada, że nie jest ona przereklamowana, ponieważ prowadzi do nowego typu gospodarki. Mamy już sprawdzone modele biznesowe produkcji wyrobów i technologii energetycznej, które są stosowane w technologii ochrony środowiska. Z kolei poprawa efektywności energetycznej to ogromny rynek, który nie wymaga żadnych subwencji rządowych, bo wymuszany jest wysoki cenami energii i ograniczonymi zasobami paliw.

Subwencje rządowe są natomiast potrzebne do wprowadzania najbardziej innowacyjnych technologii, których poziom cen nigdy by nie został zaakceptowany przez rynek, a bez upowszechnienia produktów - nie byłoby szansy na obniżkę ich cen i rozwój. Miliardowe wydatki publiczne są więc uzasadnione, stwierdza Henzelmann, ponieważ pomagają w realizacji celów nadrzędnych - zapobieganiu zmianom klimatycznym i malejącym zasobom. Dopłaty powinny być natomiast wstrzymane wtedy, gdy dana technologia stanie na obu nogach, czyli zostanie urynkowiona.

Ekspert Roland Berger uważa, że większość firm dostrzega już wagę ekorozwoju. Te firmy, które nadal nie potrafią znaleźć odpowiedzi, co to oznacza, mogą mieć problemy w średnim okresie.

Na inne "typowe" pytanie, kto czerpie dziś zyski z zielonej technologii, Henzelmann odpowiada, że cały ten przemysł. Obecnie rozwija się on średnio w tempie 6,4 proc. rocznie. Natomiast prognozy są wyborne; do 2020 roku globalny rynek zielonej technologii podwoi wartość, do 3200 mld euro. A to oznacza, że np. niemieckie firmy (w domyśle: przodujące w tej technologii) mają ogromną szansę rozwoju.