Na popularności alternatywnej energetyki w USA korzystają europejscy producenci podzespołów do elektrowni siłowych.

Liczne projekty związane z energetyką wiatrową w USA stanęły w miejscu. Swojej szansy upatrują więc w firmy z Europy. Przewidziały one deficyt turbin i teraz wykorzystują swoją znaczącą siłę nabywczą, by przejmować mniejszych producentów z USA, którzy inaczej nie mieliby dostępu do turbin - wyjaśnia "WSJ".

Choć energia wiatrowa wciąż stanowi stosunkowo niewielki odsetek całości rynku energetycznego w USA, zainteresowanie nią rośnie z powodu bijących kolejne rekordy cen ropy i obaw o stan środowiska naturalnego. W zeszłym roku zainstalowano tam więcej turbin wiatrowych, niż jakimkolwiek innym kraju na świecie. Mogą one wytworzyć 2454 megawaty energii, czyli więcej niż dwa reaktory atomowe - czytamy w dzienniku.

Mimo to Ameryka zostaje w tyle za krajami, których rządy od dziesięcioleci wspomagały tę branżę subsydiami i umiejętną polityką cenową.

Miguel Sali, szef madryckiej firmy Eolia, która zapewnia finansowanie i know-how dla małych producentów farm wiatrowych, mówi, że największym ograniczeniem dla rozwoju energetyki wiatrowej jest brak turbin. Jak dodaje, wiele prodjektów jest w trakcie realizacji, ale nie mogą zostać zakończone - podał "The Wall Street Journal Polska".