Content on this page requires a newer version of Adobe Flash Player.

Get Adobe Flash player

Strona główna Artykuły lista artykułów Łódź docenia wiatrową energię
Łódź docenia wiatrową energię Poleć ten artykuł znajomemu...
Wtorek, 10 Lipiec 2007 01:00

Ferma pod Skierniewicami, wiatrakowe pola w okolicy Ruśca (pow. bełchatowski), maszt pomiarowy pod Brodnią (pow. poddębicki). Wiele wskazuje na to, że region łódzki wkrótce będzie przypominał Holandię, a zielona energia może być opłacalna.

Elektrownie wiatrowe już działają na górze Kamieńsk i w okolicy Wadlewa w powiecie piotrkowskim. Kolejne chcą założyć prywatni przedsiębiorcy, a także naukowcy z Rolniczego Zakładu Doświadczalnego SGGW w Żelaznej. Interes jest opłacalny, bo można liczyć na dopłaty z UE, ponadto - zgodnie z unijnymi przepisami - łódzki Zakład Energetyczny musi kupować wiatrową energię - poinformował "Dziennik Łódzki".

- Z pomiarów wiatru prowadzonych przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wynika, że na naszym terenie są świetne warunki do ustawienia wiatraków - mówi na łamach dziennika Zygmunt Czarniak, dyrektor RZD SGGW Żelazna pod Skierniewicami. - Na wzniesieniach w okolicy Żelaznej chcemy ustawić trzy lub cztery wiatraki o mocy jednego megawata każdy. Wiatraki zmienią krajobraz - będą miały od 50 do 70 m wysokości.
Podobnie ma być w okolicy Ruśca koło Bełchatowa. Tu o wiatrowym interesie myśli trzech przedsiębiorców. - Zobaczyłem taki wiatrak w sąsiednim powiecie i postanowiłem spróbować - mówi "DŁ" Czesław Szymański. - Firma, której zleciłem zbadanie, czy wiatru wystarczy, obliczyła, że inwestycja powinna się zwrócić w ciągu 4-5 lat. Szymański na jeden, być może nawet 90-metrowy, wiatrak będzie musiał wydać grubo ponad milion złotych. Jeśli skrzydła ruszą i prąd popłynie, chce postawić drugi.

Urząd gminy w Ruścu bada tymczasem lokalizację dla kolejnych czterech wiatraków, tym razem mniejszych - ustawionych na 30- metrowych masztach. Skrzydła mają mieć 20 m średnicy. Jeśli procedury się nie przeciągną, wiatraki staną w przyszłym roku. Trzeci inwestor, również przedsiębiorca z okolic Ruśca, dopiero bada opłacalność małej elektrowni.

- To co prawda tzw. druga strefa wietrzności, ale inwestycja na pewno się zwróci - mówi "Dziennikowi Łódzkiemu" Tadeusz Turski z warszawskiej firmy konsultingowej, która zajmowała się projektem Czesława Szymańskiego. - Tym bardziej że można liczyć na unijną dotację, a zakład energetyczny musi podpisać umowę na odbiór takiej energii.

Do tej pory, jak mówi Bartosz Wiśniewski, rzecznik Zakładu Energetycznego Łódź-Teren, spółka podpisała umowy z dwoma elektrowniami wiatrowymi: na górze Kamieńsk i w okolicy Grabicy w powiecie piotrkowskim.

Pod Brodnią w pow. poddębickim na początku maja stanął 50-metrowy maszt pomiarowy. Jeśli wiatry będą pomyślne, staną tam wiatraki o mocy ponad 1 MW. Na jeden taki trzeba wyłożyć 1,3 mln euro - wyjaśnia "DŁ".

 

(źródło : Dziennik Łódzki)