Content on this page requires a newer version of Adobe Flash Player.

Get Adobe Flash player

Strona główna Artykuły lista artykułów Czerwone światło dla zielonej energii
Czerwone światło dla zielonej energii Poleć ten artykuł znajomemu...
Piątek, 12 Wrzesień 2008 01:00

Osoby związane z energetyką odnawialną wciąż przypominają, jak duży potencjał rozwoju ma polska zielona energia. Na przeszkodzie rozwoju OŹE stoją jednak złe regulacje rynku energii oraz brak inwestycji w sieci przesyłowe.

Możliwości rozwoju odnawialnych źródeł energii w Polsce są ogromne, gorzej z ich wykorzystaniem - ocenia prof. Jan Szyszko, poseł na Sejm i były minister środowiska.

Jak wynika z analiz wykonanych przez Instytut Energetyki Odnawialnej przy współpracy Instytutu na rzecz Ekorozwoju, w roku 2006 w Polsce wykorzystano zaledwie 17,4 proc. potencjału odnawialnych źródeł energii. Według tych badań, największy potencjał tkwi w energetyce wiatrowej, na drugim miejscu jest biomasa, a dalej inne źródła.

Według profesora Szyszko, w Polsce istnieje duży potencjał wykorzystania biomasy produkowanej z rodzimych gatunków roślin. Wskazuje, że co roku w gospodarce leśnej powstaje ok. 2 mld m sześc. drewna odpadowego, które powinno być wykorzystywane bardziej efektywnie niż obecnie. Szyszko podkreśla, że efektywność spalania drewna w nowoczesnych instalacjach dochodzi do 97 proc., podczas gdy w przestarzałych obiektach wynosi ona zaledwie 8 proc. Dlatego, jego zdaniem, racjonalne wykorzystywanie biomasy, czyli spalanie jej w nowoczesnych kotłach, pozwoli na spełnienie wymogów dotyczących udziału energii produkowanej ze źródeł odnawialnych.

W ocenie Jana Szyszko istnieją także dobre możliwości rozwoju geotermii, ponieważ - jak przypomina - średnio co sto metrów w głąb Ziemi temperatura rośnie o trzy stopnie Celsjusza. Zwraca przy tym uwagę na sprzeczne opinie ekspertów dotyczące możliwości wykorzystania geotermii: od wielkiego aplauzu do wielkiej krytyki. Realizowane do tej pory projekty geotermalne w Polsce nie napawają jednak wielkim optymizmem.

Zdaniem Jana Szyszki, także spory (i także niewykorzystany) potencjał tkwi w energetyce wiatrowej, chociaż według niego docelowo znaczenie energetyki wiatrowej ma być mniejsze niż biomasy i geotermii. Na rozwój może liczyć także energetyka wodna, będą to jednak małe elektrownie wodne.

Zbigniew Bicki, wiceprezes Izby Gospodarczej Energetyki i Ochrony Środowiska, jest przekonany, że Polsce uda się do roku 2020 spełnić wymóg posiadania 15 proc. energii produkowanej z odnawialnych źródeł. Jego zdaniem, ok. 80 proc. energii z OŹE może pochodzić z biomasy. Duże znaczenie będzie miała również energetyka wiatrowa. Do roku 2020, zdaniem prezesa Bickiego, mogą powstać farmy wiatrowe o łącznej mocy ok. 7 tys. MW.

Według analiz Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), do roku 2020 w Polsce moc zainstalowana elektrowni wiatrowych mogłaby wynosić ok. 13,5 tys. MW.

- W Polsce mamy wystarczającą ilość terenów rolniczych, gdzie można lokować elektrownie wiatrowe. W standardach europejskich przyjmuje się, że ok. 1,5 proc. terenów rolniczych może być zajętych przez energetykę wiatrową. Gdybyśmy w ten sposób liczyli potencjał energetyki wiatrowej, mielibyśmy znacznie powyżej 17-13 tys. MW - mówi Jarosław Mroczek, prezes PSEW.

 

 


 



Jak dodaje prezes Mroczek, w Polsce w energetyce wiatrowej nie powstanie jednak ani megawat więcej, niż wynika to z obowiązku zakupu energii z OŹE przez podmioty do tego zobowiązane. Energia z wiatru jest bowiem droższa. Drogę do finansowania inwestycji w energetykę wiatrową mogłyby otworzyć ewentualne długoletnie kontrakty na zakup tej energii.

Śmieci mają przyszłość

Profesor Jan Szyszko wskazuje także, że większą uwagę należy zwracać również na utylizację i odzyskiwanie energii z odpadów. W jego ocenie to największe wyzwanie jakie powinno być realizowane w ramach rozwoju OŹE. Zgodnie z przepisami, przez biomasę rozumie się m.in. odpady biologicznie degradowalne, jak np. papier, drewno, niektóre tkaniny, substancje pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego, które stanowią sporą część odpadów komunalnych. Pozostałe składniki odpadów komunalnych, które nie mieszczą się w definicji biomasy, mogą być wykorzystane jako paliwo stałe. W Polsce funkcjonuje obecnie jeden zakład (w Warszawie) produkujący zieloną energię z odpadów. W najbliższych latach na terenie całego kraju ma ich powstać dziesięć.

 



- W przygotowaniu jest cały szereg mocno zaawansowanych projektów posiadających dwie siły napędowe. Jedną z nich są wymogi i dyrektywy prawne, obligujące do tego typu działań. Druga to pieniądze - przekonuje Henryk Skowron z Inżynierskiego Biura Konsultingowego, pracujący dla Rafako. - Istnieje bowiem możliwość uzyskania wsparcia finansowego z unijnych funduszy na wszystkie rozważane projekty w wysokości nawet ponad miliarda euro.

Według danych Rafako, na trzech tonach przerobionych śmieci można zaoszczędzić ok. jednej tony węgla kamiennego. W skali roku na wysypiska trafia kilka milionów ton odpadów, które można racjonalniej spożytkować. Wiąże się to również z niższą aż o 1/3 emisją CO2.

Barierą w rozwoju wykorzystania biomasy jest z kolei struktura polskiego rolnictwa, ponieważ średnia wielkość gospodarstwa wynosi ok. 5,6 hektara. Porozumienie właściciela instalacji na biomasę z kilkudziesięcioma czy wręcz kilkuset rolnikami, aby w ciągu np. 15 lat dostarczali konkretnej ilości paliwo o odpowiedniej jakości jest w praktyce niemożliwe.

W krajach Europy Zachodniej, gdzie jest znacznie więcej gospodarstw o powierzchni kilkuset czy nawet kilku tysięcy hektarów, grupa rolników, czy wręcz jeden, może być partnerem dla odbiorcy biomasy. Drogę rozwiązania tej sytuacji wskazała m.in. Dalkia Polska, która w okolicach Poznania i Łodzi chce dzierżawić od rolników ziemię, aby uprawiać rośliny energetyczne na własne potrzeby.

Atrakcyjne i absurdalne

prof. Jan Popczyk
Politechnika Śląska, szef rady naukowo-technicznej Grupy Energa

Obecnie odbiorca ponosi koszty zielonych, czerwonych i żółtych certyfikatów. Na tej podstawie tworzy się wrażenie, że to właśnie certyfikaty są głównie odpowiedzialne za wzrost cen energii. W rzeczywistości to nie energetyka odnawialna czy rozproszona, innowacyjna jest dotowana. Zaczyna być dotowana energetyka wielkoskalowa, oparta o technologie węglowe. Dzieje się tak poprzez mechanizm nieopłaconych kosztów zewnętrznych.

Są sprawy budzące grozę. Dzisiaj głównym sposobem wykorzystania biomasy jest jej współspalanie w kotłach pyłowych w elektrowniach kondensacyjnych przyłączonych do sieci przesyłowych, gdzie jej wykorzystanie jest na poziomie ok. trzech proc. Jednocześnie istnieje nieszczęsny komunikat URE z 31 maja 2007 r., zabraniający inwestorom korzystania z dwóch certyfikatów jednocześnie, zielonego i żółtego, w przypadku biogazowni. Pamiętajmy, że celem Komisji Europejskiej jest obniżka zużycia paliw pierwotnych i obniżka emisji CO2. Te dwa certyfikaty z punktu widzenia ekonomii są absolutnie potrzebne. Biomasę trzeba wykorzystywać w 85 proc., tak jak pozwalają nowoczesne źródła, a nie w trzech proc., jak obecnie. Faktem jest jednak, że wskutek istniejących regulacji nieefektywne energetycznie współspalanie biomasy jest niezwykle atrakcyjne dla elektrowni pod względem finansowym.

Dariusz Ciepiela 

 

(źródło: Nowy Przemysł)